"To wszystko dziełem przypadku"…
"Jeszcze na początku maja pisałem zupełnie inną płytę. Obiecałem sobie, że tym razem dam sobie tyle czasu, ile będzie trzeba. Zapowiedziana na rok 2019 przerwa wydawnicza miała być więc wymogiem logistycznym. Okazało się jednak, że jestem uzależniony od wydawania nowego materiału w lato. Cóż począć. I tak właśnie powstała "Pocztówka". Po roku 2018, erze silnego skupiania się na sobie ("SOMA" + "Café Belga" + "Flagey"), czas wymienić lustro na teleskop i wrócić do obserwowania miasta i społeczeństwa. Żeby jednak zadowolić ten segment słuchaczy, który lubi posłuchać sobie moich mniej lub bardziej zrytmizowanych neurotyzmów, postanowiłem dać im upust w stuwersowych "Kabrioletach" zamykających standardową wersję płyty. Pierwszy raz w życiu w swoich działaniach solowych zdecydowałem się zaprosić na płytę kilku gości, i to dość zróżnicowanych pod kątem muzycznym i osobowościowym.
Jako że nic mnie tak nie mierzi jak mitologizacja poetów, muzyków i artystów, powiem to najprościej jak się da: przed tobą znajduje się seria dźwięków i garść obserwacji. Tylko i aż tyle.
Nie jest to rozprawka ani reportaż. Nie jest to esej ani epopeja. Nie jest to manifest, memoir ani moralitet. Jest to pocztówka. Oto kilka opowieści z Warszawy. Ode mnie, dla was. Niechaj umili wam to kolejne burzliwe lato" - mówi artysta.
"Jeszcze na początku maja pisałem zupełnie inną płytę. Obiecałem sobie, że tym razem dam sobie tyle czasu, ile będzie trzeba. Zapowiedziana na rok 2019 przerwa wydawnicza miała być więc wymogiem logistycznym. Okazało się jednak, że jestem uzależniony od wydawania nowego materiału w lato. Cóż począć. I tak właśnie powstała "Pocztówka". Po roku 2018, erze silnego skupiania się na sobie ("SOMA" + "Café Belga" + "Flagey"), czas wymienić lustro na teleskop i wrócić do obserwowania miasta i społeczeństwa. Żeby jednak zadowolić ten segment słuchaczy, który lubi posłuchać sobie moich mniej lub bardziej zrytmizowanych neurotyzmów, postanowiłem dać im upust w stuwersowych "Kabrioletach" zamykających standardową wersję płyty. Pierwszy raz w życiu w swoich działaniach solowych zdecydowałem się zaprosić na płytę kilku gości, i to dość zróżnicowanych pod kątem muzycznym i osobowościowym.
Jako że nic mnie tak nie mierzi jak mitologizacja poetów, muzyków i artystów, powiem to najprościej jak się da: przed tobą znajduje się seria dźwięków i garść obserwacji. Tylko i aż tyle.
Nie jest to rozprawka ani reportaż. Nie jest to esej ani epopeja. Nie jest to manifest, memoir ani moralitet. Jest to pocztówka. Oto kilka opowieści z Warszawy. Ode mnie, dla was. Niechaj umili wam to kolejne burzliwe lato" - mówi artysta.
Marka
Zapytaj o produkt
Napisz swoją opinię